Hej, hej witam was w kwietniu… Nie no nie wierzę czy naprawdę ten czas tak szybko ucieka czy to jakiś „prima aprilis” Hmmm… jednak nie pierwszy kwartał roku już za nami… Tak, to prawda…
No cóż ten kwartał jak dla mnie wniósł dużo zmian na plus było mnie trochę mniej, a później trochę więcej na blogu czy też w mediach społecznościowych, pociąg pomału się rozpędza i w końcu nabierze odpowiednie tempo… Było trochę o kosmetykach i kilka stylizacji, szkolenia, wyjazd do Warszawy i z powrotem do Belgii, wycieczki rowerowe, a nawet pierwsze lody w marcu… Marcin mój małż stał się moim fotografem… hehe wciągnęłam go trochę w tą moją blogową przygodę i stwierdził, że nawet podoba mu się ta nowa funkcja. Fajne jest to, że jak się gdzieś jedzie zabiera się aparat i tak z miejsca można zrobić kilka fajnych zdjęć bez dużego nakładu czasowego i co najważniejsze przy dzieciach…:)
A tym czasem planują się już kolejne miesiące, kwartał… a może trochę dalej…:) Takie planowanie z wyprzedzeniem zaczyna wchodzić mi w krew, trochę opornie, ale jednak…:)