Przychodzę dzisiaj z dwoma produktami i znowu jest to NIVEA, ponieważ ta firma zaskakuje mnie swoimi produktami, a może ja dopiero teraz do nich dotarłam:) Dla niektórych nie będą to odkrycia, bo może są już Wam znane, a może ktoś z Was przekona się do NIVEA jak ja…:)
Czasami tak mam, że kupuję szampon do włosów pod wpływem reklamy bądź wracam do starego sprawdzonego, gdyż ten pierwszy się nie sprawdził. Chociaż muszę się przyznać, że ostatnio było zupełnie inaczej kupiłam szampon tak po prostu bo było ładne opakowanie i firma NIVEA to sobie pomyślałam, że warto spróbować 🙂 NIVEA i szampon jest to dla mnie ogromne, pozytywne zaskoczenie w obie strony. Pierwsze to to, że zawsze myślałam, że NIVEA to tylko produkty do twarzy i ciała, a drugie to to, że szampon jest świetny i daje sobie radę z moimi trudnymi włosami. Po umyciu są mięciutkie, delikatne i nie muszę nakładać odżywki co jest konieczne przy innych szamponach, jeżeli tego nie zrobię to umarł w butach, a włosów nie rozczeszę. Na dzień dzisiejszy na pewno jeden z moich ulubionych produktów do pielęgnacji włosów.
Kolejnym produktem jest balsam, do ciała który kupiłam przez przypadek 😀 Miała być to odżywka do włosów w promocji w LIDL-u na dodatek dwa produkty w cenie jednego. Nie mam zielonego pojęcia jak ja to zrobiłam, że na opakowaniu doczytałam się, że jest to właśnie odżywka do włosów a nie balsam do ciała. Czy też czasem tak macie, że widzicie to co chcecie, a nie to co faktycznie jest napisane?! 😛 Zorientowałam się dopiero podczas mycia włosów :D, kiedy to chciałam nałożyć odżywkę i stwierdziłam, że to nie ta konsystencja, ponownie wzięłam opakowanie do ręki i doczytałam z trzeźwym umysłem, że to jednak mleczko do ciała 😀 I tym sposobem nabyłam balsam do ciała razy dwa. 🙂 Balsam ma dość gęstą konsystencję co jest fajne. Kiedy dużo ćwiczymy, biegamy czy to uprawiamy jakikolwiek inny sport to nasze mięśnie są spięte. Po treningowym prysznicu sięgamy po taki balsam, który jest bardzo gęsty i świetnie nawilża, a na dodatek pomaga nam w rozmasowaniu mięśni, bo jednak trzeba z nim trochę popracować, aby nie było widać białego balsamu. Jak dla mnie SUPER sprawa…:)
Do nastęnego posta :*